Artykuł: Cyberbezpieczeństwo jako filar odpowiedzialnego przywództwa: rola Zarządu w budowaniu odporności organizacji

10/6/2025

Cyberbezpieczeństwo to nie tylko zadanie IT

Nie ma już miejsca na to, by traktować cyberbezpieczeństwo jako „zadanie IT”. Ataki komputerowe, ransomware, wycieki danych, sabotaż cyfrowy – wszystko to może sparaliżować biznes, narazić firmę na miliardowe straty, utratę zaufania klientów, sankcje od regulatorów, a nawet osobistą odpowiedzialność członków Zarządu. Zarząd jest najwyższym organem decyzyjnym – to on ustanawia kulturę, priorytety strategiczne i alokację ciężaru budżetowego. Jeśli Zarząd tego nie zrobi, działania IT czy CISO będą się odbijały od oporu organizacyjnego, ograniczeń zasobów, albo – co gorsza – braku zrozumienia.

Cyberryzyka jako ryzyka korporacyjne

Cyberryzyka przestały być problemem technicznym ograniczonym do działu IT. To ryzyka korporacyjne — wpływają na strategię, finanse, reputację, regulacje prawne. Zarządy muszą traktować je jak element całościowego zarządzania ryzykiem. Zarząd odpowiada nie tylko za wyniki finansowe, ale też za bezpieczeństwo biznesu i ciągłość działania. Dlatego musi on rozumieć, w jakim prawnym/regulacyjnym kontekście działa firma, jakie cyberzagrożenia mogą dotyczyć firmy i jaki jest ich wpływ na ciągłość działania biznesu. Świadomość osób zarządzających firmą, ma kluczowe znaczenie dla budowania jej cyberodporności.

Cyberbezpieczeństwo w procesie strategicznym

Cyberbezpieczeństwo nie powinno być dodane na końcu procesu strategicznego. Zarząd powinien:
• rozumieć profil zagrożeń (jakich ataków firma może się spodziewać, od kogo, jakie są zasoby, podatności),
• osadzić cyberryzyko w ocenie ryzyka korporacyjnego,
• przyjąć strategię, która integruje zabezpieczenia, detekcję, reakcję i odporność (resilience),
• inwestować w technologie i zasoby (ludzi, szkolenia, narzędzia) adekwatne do ryzyka.
Raport McKinseya (2025) wskazuje, że Zarząd musi traktować jako lekarstwo na cyberzagrożenia nie tylko wdrażanie zgodności z przepisami, ale także realne procesy i działania zapewniające bezpieczeństwo. Zarząd nadaje ton: jeśli bezpieczeństwo jest traktowane jako „koszt”, przeszkoda dla innowacji, coś, co się robi kiedy nie ma nic pilniejszego, to tak właśnie będzie. Jeżeli natomiast Zarząd klarownie sygnalizuje, że cyberbezpieczeństwo to priorytet, że ryzyka są akceptowane tylko wtedy gdy są zarządzane, że transparentność jest oczekiwana – kultura wewnątrz organizacji idzie w kierunku lepszej świadomości, szybszych reakcji, proaktywności.

Realne koszty i skutki cyberataków

Cyberataki i wycieki danych nie są dziś jedynie problemem technologicznym, to realne zagrożenie dla stabilności finansowej, reputacji i ciągłości działania każdej firmy. Koszty bezpośrednie mogą być ogromne: obejmują działania zespołów reagowania kryzysowego, konieczność odtwarzania danych i systemów, zatrudnienie zewnętrznych ekspertów czy opłacenie wysokich kar regulacyjnych wynikających z naruszeń takich jak RODO. Jednak jeszcze poważniejsze bywają straty trudne do policzenia – reputacja firmy, utrata zaufania klientów i partnerów, a także erozja lojalności pracowników. Jedno nagłośnione w mediach naruszenie potrafi zniweczyć lata budowania wizerunku i osłabić pozycję rynkową bardziej niż jakakolwiek kampania konkurencji. Do tego dochodzi ryzyko operacyjne – coraz częściej ataki paraliżują procesy biznesowe, powodują przestoje w produkcji, zakłócenia w obsłudze klientów czy zrywanie kontraktów z partnerami w łańcuchu dostaw, którzy tracą zaufanie do zdolności organizacji do ochrony danych i utrzymania ciągłości działania. W praktyce oznacza to, że cyberincydent potrafi zatrzymać firmę w miejscu, generując straty finansowe i strategiczne, które wielokrotnie przewyższają koszt inwestycji w zapobieganie takim sytuacjom. Właśnie dlatego ryzyka finansowe, reputacyjne i operacyjne związane z cyberbezpieczeństwem powinny być analizowane na poziomie Zarządu, bo to on odpowiada za całościowe zarządzanie ryzykiem i utrzymanie zaufania rynku.

Regulacje i odpowiedzialność Zarządu

Cyberbezpieczeństwo nie funkcjonuje w próżni, to obszar silnie kształtowany przez regulacje prawne i nadzorcze, które w ostatnich latach stają się coraz bardziej rygorystyczne. W Europie szczególnie istotne jest dyrektywa NIS2, które nakładają na przedsiębiorstwa obowiązek zgłaszania incydentów i wdrażania środków ochrony sieci i systemów informatycznych. Do tego dochodzi DORA, czyli Digital Operational Resilience Act, skierowany głównie do sektora finansowego, który wymaga nie tylko wdrożenia zabezpieczeń, ale także systematycznego testowania odporności operacyjnej w całym obszarze ICT. Równolegle cały czas funkcjonuje RODO, czyli ogólne rozporządzenie o ochronie danych osobowych, którego konsekwencje dla firm okazały się ogromne – nieprzestrzeganie obowiązku zgłaszania naruszeń czy niewłaściwe zarządzanie danymi prowadzi do kar liczonych w milionach zł. Zarząd, który nie uwzględnia tych przepisów w strategii firmy, naraża organizację nie tylko na sankcje finansowe, ale też na procesy sądowe. Dodatkowym wyzwaniem są wymogi ujawniania incydentów i raportowania stanu cyberbezpieczeństwa, które pojawiają się w różnych regulacjach. Oznacza to, że transparentność w obszarze cyber stała się nie wyborem, lecz koniecznością, a Zarządy muszą być świadome, że ukrywanie problemów może przynieść więcej szkód niż samo zdarzenie. Wszystko to razem sprawia, że monitorowanie zgodności z regulacjami nie może być wyłączną odpowiedzialnością działu prawnego czy IT, to obszar strategiczny, w którym Zarząd odgrywa kluczową rolę, bo to on ponosi odpowiedzialność za całościowe zarządzanie ryzykiem i reputacją przedsiębiorstwa.

 

Struktury nadzoru i kompetencje Zarządu

Efektywne zarządzanie ryzykiem cybernetycznym wymaga od Zarządu czegoś więcej niż okazjonalnych raportów z działu IT – potrzebne są jasno zdefiniowane struktury nadzoru, kompetencje oraz procesy, które pozwalają nie tylko reagować, ale też przewidywać i zapobiegać zagrożeniom. Coraz więcej firm tworzy działy cyberbezpieczeństwa lub korzysta z takich działów w modelu Security as a Service (SECaaS). Dzięki temu problem nie ginie w natłoku innych spraw, lecz staje się tematem systematycznych obrad na najwyższym szczeblu. Jednocześnie Zarząd musi zadbać o własne kompetencje – choć jego członkowie nie muszą być inżynierami, to brak wiedzy w obszarze cyber nie może być wymówką. Szkolenia, warsztaty symulacyjne czy udział w ćwiczeniach kryzysowych pozwalają lepiej rozumieć realia ataków i konieczność podejmowania decyzji inwestycyjnych. Kluczowe jest także, aby informacje docierające do Zarządu były czytelne i oparte na metrykach biznesowych. Nie chodzi o szczegółowe logi techniczne, ale o wskaźniki mówiące o czasie wykrycia i reakcji na incydenty, skali luk w zabezpieczeniach czy skutkach potencjalnych przestojów. Regularne raportowanie z możliwością natychmiastowej eskalacji poważnych incydentów pozwala Zarządowi zachować kontrolę i zrozumienie sytuacji. Istotnym elementem nadzoru jest również uczestnictwo w planowaniu i testowaniu reakcji na incydenty. Udział Zarządu w symulacji cyberataku, pokazuje, jak wygląda proces decyzyjny w praktyce, gdzie są wąskie gardła i jakie działania wymagają natychmiastowej poprawy. Ostatecznie wszystko sprowadza się do inwestycji – w ludzi, technologie i procedury. Bez odpowiedniego budżetu, kompetentnych specjalistów i nowoczesnych rozwiązań technicznych nawet najlepsza strategia pozostanie tylko na papierze. To właśnie od Zarządu zależy, czy cyberbezpieczeństwo stanie się fundamentem odporności organizacji, czy pozostanie w cieniu innych priorytetów, aż do pierwszego poważnego kryzysu.

 

Komunikacja między IT a Zarządem

Jednym z najtrudniejszych zadań w obszarze cyberbezpieczeństwa jest komunikacja pomiędzy działem IT czy CISO a Zarządem. Obie strony operują zupełnie innym językiem. Specjaliści od bezpieczeństwa posługują się terminologią techniczną, raportują luki, podatności i wskaźniki systemowe, podczas gdy Zarząd oczekuje informacji o wpływie na przychody, koszty i reputację. Jeśli komunikacja nie zostanie właściwie przetłumaczona na język biznesu, strategiczne decyzje mogą być podejmowane bez pełnego obrazu ryzyka. Właśnie dlatego działy IT powinny koncentrować się na prezentowaniu informacji w kategoriach, które Zarząd rozumie i których używa w codziennej pracy. Zamiast mówić o liczbie luk w systemie czy szczegółach technicznych podatności, warto pokazać scenariusze: jak długo firma mogłaby funkcjonować bez kluczowego systemu, jakie byłyby koszty przestoju, ile mogłaby wynieść kara regulatora za naruszenie. Dane ilościowe, takie jak czas wykrywania i reagowania na incydenty, liczba udanych testów penetracyjnych czy poziom załatania systemów, mogą być świetnym narzędziem, o ile zostaną osadzone w kontekście biznesowym. Skuteczna komunikacja z Zarządem wymaga także przykładów i porównań, pokazanie, jak podobne organizacje w branży ucierpiały w wyniku cyberataku, jest znacznie bardziej przekonujące niż suche liczby. Warto też raportować tzw. „near misses”, czyli sytuacje, w których atak został powstrzymany, ale gdyby nie szybka reakcja, skutki byłyby katastrofalne. Takie przykłady uświadamiają Zarządowi, że problem nie jest teoretyczny, ale realny i wymagający systematycznego podejścia. Kluczowe jest też budowanie relacji, regularne, przejrzyste spotkania, w których dział IT nie tylko chwali się sukcesami, ale również otwarcie mówi o brakach i ograniczeniach. Transparentność i spójny język biznesowy budują zaufanie i sprawiają, że Zarząd podejmuje decyzje na podstawie pełnych i rzetelnych informacji.

 

Wnioski z raportów i analiz

W ostatnich latach pojawiło się wiele raportów i analiz pokazujących, jak powinien wyglądać skuteczny nadzór nad cyberbezpieczeństwem na poziomie Zarządu. PwC podkreśla, że Zarząd musi mieć nie tylko dostęp do wiedzy technicznej, ale też stałe wsparcie ekspertów i systematyczne informacje o ryzyku w formie, która pozwala je porównać do innych zagrożeń biznesowych. McKinsey zwraca uwagę, że zgodność z regulacjami nie wystarczy, jeśli nie idzie w parze z procesami realnie ograniczającymi luki bezpieczeństwa. Innymi słowy, przepisy mogą wyznaczać minimalny standard, ale to Zarząd decyduje, czy organizacja traktuje cyberbezpieczeństwo jako obszar przewagi konkurencyjnej, czy jedynie koszt konieczny do spełnienia wymogów. MIT idzie jeszcze dalej, wskazując, że w nowym otoczeniu prawnym odpowiedzialność Zarządu za cyberbezpieczeństwo jest już nie tylko praktyczna, ale także formalna. Członkowie Zarządu mogą ponosić konsekwencje osobiste, jeśli zaniedbają swoje obowiązki w tym zakresie. Również przeglądy naukowe pokazują, że choć istnieją narzędzia pozwalające na precyzyjne mierzenie ryzyka, to często nie są one używane w komunikacji z Zarządem, przez co decyzje podejmowane są na bazie niepełnych informacji. Te przykłady jasno pokazują, że Zarząd, który traktuje cyberbezpieczeństwo poważnie, nie tylko minimalizuje ryzyko, ale także buduje przewagę rynkową poprzez wzmacnianie zaufania klientów i inwestorów.

 

Bariery i wyzwania we wdrażaniu nadzoru

Choć rola Zarządu w cyberbezpieczeństwie wydaje się oczywista, praktyka pokazuje, że wdrożenie skutecznych mechanizmów nadzoru napotyka na liczne bariery. Jednym z głównych problemów jest brak kompetencji technicznych wśród członków Zarządu. Wiele osób o bogatym doświadczeniu menedżerskim nigdy wcześniej nie miało styczności z cyberbezpieczeństwem, co sprawia, że nie zawsze potrafią właściwie ocenić wagę przedstawianych im zagrożeń czy zasadność inwestycji. Kolejną barierą jest konflikt pomiędzy kosztami a bezpieczeństwem – Zarząd często musi podejmować trudne decyzje budżetowe, a cyberbezpieczeństwo bywa traktowane jako obszar, w którym łatwo szukać oszczędności. Problem w tym, że oszczędzanie na zabezpieczeniach rzadko daje realne korzyści, a w razie incydentu straty wielokrotnie przewyższają „zaoszczędzone” kwoty. Trzecim wyzwaniem jest dynamika zagrożeń – cyberprzestępcy rozwijają swoje techniki szybciej, niż organizacje są w stanie adaptować zabezpieczenia. Pojawiają się nowe rodzaje ataków, wykorzystujące sztuczną inteligencję czy luki w łańcuchach dostaw, a regulacje prawne zmieniają się równie szybko, wymuszając kolejne inwestycje i zmiany procesowe. Do tego dochodzi zjawisko „sprawdzania, ale nie działania”. Zarządy otrzymują raporty, KPI i analizy, ale nie przekładają ich na konkretne decyzje strategiczne, takie jak zwiększenie budżetu, zmiana struktury organizacyjnej czy podjęcie odważnych inwestycji. To sprawia, że cyberbezpieczeństwo w wielu firmach wciąż pozostaje obszarem deklaracji, a nie faktycznych działań.

 

Proaktywne podejście do cyberbezpieczeństwa

Aby przełamać te bariery, Zarząd musi przyjąć proaktywne podejście do cyberbezpieczeństwa i potraktować je jako integralną część zarządzania ryzykiem korporacyjnym. Pierwszym krokiem powinna być niezależna ocena obecnego poziomu zabezpieczeń, audyt lub kompleksowy risk assessment, który pokaże, gdzie znajdują się największe luki i jakie mogą być ich konsekwencje. Na tej podstawie warto rozważyć powołanie lub wzmocnienie działu ds. cyberbezpieczeństwa, który będzie regularnie monitorował sytuację i eskalował kwestie wymagające decyzji Zarządu. Kluczowe jest także inwestowanie w edukację samego Zarządu, szkolenia, warsztaty czy symulacje incydentów pomagają lepiej zrozumieć realia zagrożeń i podejmować trafniejsze decyzje. Równolegle należy stworzyć jasne procedury eskalacji i komunikacji kryzysowej, tak aby w razie ataku każdy wiedział, kto odpowiada za podejmowanie decyzji, jakie są kolejne kroki i jak komunikować się z interesariuszami zewnętrznymi. Zarząd powinien też zadbać o regularne testy odporności organizacji. Od testów penetracyjnych po ćwiczenia procedur, które sprawdzają gotowość do reagowania w praktyce. Wszystkie te działania wymagają czasu, zasobów i konsekwencji, ale ich brak naraża firmę na ryzyko, które może okazać się katastrofalne.

 

Cyberbezpieczeństwo jako filar odpowiedzialnego przywództwa

Cyberbezpieczeństwo nie jest już domeną działu IT ani pobocznym elementem strategii, stało się jednym z kluczowych obszarów odpowiedzialności Zarządu. To Zarząd wyznacza kierunek, decyduje o priorytetach i kulturze organizacyjnej, a także o tym, czy bezpieczeństwo traktowane jest jako koszt, czy jako inwestycja w stabilność i rozwój firmy. W erze, w której cyberatak może w ciągu kilku godzin zatrzymać produkcję, sparaliżować sprzedaż czy wywołać falę negatywnej prasy, ignorowanie tego obszaru jest równoznaczne z wystawieniem organizacji na ryzyko egzystencjalne. Świadomy Zarząd rozumie, że samo przestrzeganie przepisów nie wystarczy, compliance to zaledwie punkt wyjścia, a prawdziwa odporność opiera się na procesach, technologiach i ludziach, którzy potrafią reagować szybko i skutecznie. Kluczem jest dialog między IT a Zarządem, prowadzony w języku biznesu, który pozwala zrozumieć wpływ zagrożeń na przychody, koszty i reputację. Właśnie wtedy cyberbezpieczeństwo staje się nie tylko tarczą ochronną, ale i narzędziem budowania przewagi konkurencyjnej, wzmacniania zaufania klientów oraz stabilności finansowej. Ostatecznie to nie technologia, ale decyzje strategiczne podejmowane na najwyższym szczeblu decydują o tym, czy firma przetrwa próbę, jaką stanowią współczesne cyberzagrożenia. I dlatego każdy Zarząd, niezależnie od branży czy skali działania, powinien uznać cyberbezpieczeństwo za jeden z filarów odpowiedzialnego przywództwa.